Mini-Opowiadania o Kod Lyoko i o innych rzeczach

OPOWIADANIE 1 : Drugi Świat Lyoko
Opowiadanie to opowiada o : Julii, Uli, Aelicie (imię to Aelit), Oddii, Yumie i Willy (dziewczynie).
- Aelit ! - krzyknęła z komputera Julia.
- Cześć.
- Co tam ? - powiedziała Ula.
- Zauważyłam dziwne zwierzę wyglądające jak krab z różową wstążką.
- To pewnie Xaniya !
- Nazwijmy to Krabia. - wtrąciła się z pomysłem Oddia.
- Fajna nazwa - powiedziała Ula.
- No - powiedział Yum.
- Dobrze. Wracajcie do szkoły Cidak (czytaj sidak). Xaniya na razie nie wyraża oznak życia.
- Okej - powiedziała Willy.
SZKOŁA CIDAK
- Siema dziwaki - powiedział Siss, syn dyrektorki Delmas.
- Chyba ktoś zaraz wyrośnie na Królową Ssim... - powiedziała Julia.
- Haha ! - zaśmiał się - Nicola, Hera na nich.
Wtedy Nicola i Hera rzuciły się na nich.
- Synu co ty wyprawiasz - krzyknęła dyrektorka - Rozkazujesz, żeby atakowali niewinne dzieci ? Nie wspomnę o braku uprawnień do takich czynności... Pomyślmy... Nicola, Hera : 4 godziny kary, Siss : 2 godziny kary. Marsz do biblioteki !
- Bawi się w Jimmy... Ale nigdy jej nie dorówna - powiedziała Nicola.
- Ej nie obrażaj jej, bo cię wyrzucę hen hen. - szepnął Siss.

- Julia ! - krzyknął Aelit pojawiając się na komputerze.
- Co tam, kochanie ? - powiedziała.
- Xaniya atakuje !
- Zaraz wszystkich zwołam !

W FABRYCE
- Wirtualizacja zbiorowa.
- Laserowa Strzałka - krzyknęła Oddia strzelając w karaluszkę, która właśnie się pojawiła.
- Wachlarz - krzyknął Yum pudłując w Kalmarkę.
- Kto zamawiał łomot ?! - krzyknął Aelit niszcząc Energią Kalmarkę i wbiegając do Wieży Wyjścia.

AELIT
CODE : OKOYL
- Wieża dezaktywowana.
KONIEC
OPOWIADANIE 2 : Prawdziwe życie Burna cz.1



To opowiadanie opowiada o Burnie, przed odkryciem Lyoko.
10 lat przed Lyoko... 5 lat

ŚMIERĆ
 - Burn zostań z ciotką gdy my pojedziemy do sklepu. - powiedziała panna Dotter.
38 minut i 57 sekund później.
Na drogę wjechała ciężarówka. Zaczynają hamować.
- Chole... - krzyknął jego ojciec przed zderzeniem i ich śmiercią.
SZKOŁA I PODPALENIE
Pamiętnik Burna Kiyamy (wcześniej Dottera) 8.09
Nie wiem co mnie do tego przyciąga... Jak szperałem na komputerze odkryłem coś dziwnego... napis ... brzmiał : Xana est le meilleur. Xana détruit tout. Xana vous posséder. Xana est le meilleur, et comment osez-vous dire à quelqu'un de Xanie et de ce que vous avez fait vous sera possédé. Xana - William Dunbar *. Próbowałem tłumaczyć to na polski, ale zawsze pojawiał się ten dziwny znak, trzy koła i 4 kreski... A później... pojawiałem się w jakichś miejscach.

* ten tekst znaczy po polsku :  Xana jest najlepszy. Xana zniszczy wszystko. Xana cię opanuje.  Xana jest najlepszy więc jak odważysz się powiedzieć komuś o Xanie i o tym co zrobiłeś zostaniesz opętany.
 Xana - WILLIAM DUNBAR, dlatego tekst był po francusku, bo Xana został stworzony we Francji (to zdanie brzmiało jak gó**o psie.


Opowiadanie 3 : Prawdziwe życie Burna cz.2

SIEROCINIEC
- Ciociu, co się stało - zapytałem kiedy przyszła pani z sierocińca.
- Twoi rodzice zginęli w wypadku samochodowym - powiedziała ze łzami w oczach ciocia - Bardzo mi przykro. Ja niestety nie mogę się tobą zaopiekować, bo odebrali - teraz już płakała - odebrali... odebrali mi prawa rodzicielskie... bo... bo źle ... opiekowałam się... twoim... ku-kuzynem Mar-Marcinem...
- Choć ze mną, mały ! - powiedziała poważna pani.
- Nie chcę, nie ! - rozpłakałem się i krzyczałem na cały głos - Nie, nie !
- Choć tu ty choler... - krzyknęła pani.
- Jak pani się do niego zwraca ! - krzyknęła ciotka.
- Nie ! - krzyknąłem znowu.
Nagle pani zawołała dwóch panów, którzy mnie ciągnęli do przedpokoju i ubrali w kurtkę. Ciotka spakowała moje rzeczy, a ja z opuszczoną głową usiadłem w samochodzie. Jechaliśmy kilka dni . Przesiadaliśmy się do statków aż wreszcie znaleźliśmy się we Francji.Patrzyłem przez całą drogę na zegarek, który miałem na ręce. Był bardzo deszczowy dzień. Wszystko pokrywało błoto... Poszedłem do sierocińca i usiadłem w moim pokoju.

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ, POGRZEB PAŃSTWA DOTTER

Do mojego pokoju przyszła nowa pani. Była miła,chuda, miała długie blond włosy i była ubrana w czarną suknię.
- Drogie dziecko - powiedziała smutno - Dzisiaj wyruszamy na pogrzeb twoich rodziców...
Przez całą drogę nic nie mówiłem ani nie robiłem. Byłem przygnębiony. Podrapałem się po kruczoczarnych włosach i westchnąłem. Wchodziłem na cmentarz. Zebrała się tam cała nasza nieduża rodzina i nasi znajomi. Po chwili na cmentarz przyszedł proboszcz z pobliskiej parafii.Pogrzeb rodziców robiony był we Francji. Przez ścieżkę przechodziło czterech kapłanów. Dwóch niosło trumnę ojca, a druga para trumnę matki. Wywołało to we mnie pustkę. Czułem jakbym nie żył. Nie tak nie mogło się stać... to było dziwne uczucie. Jak proboszcz skończył mowę trumny zostały zakopane , a nagrobki już były przygotowane. Bardzo wcześnie nauczyłem się czytać. Przeczytałem dużo wyrazów lecz z trudnością.
                           
                            Ś.P
Johanne Dotter      
zm. trag. 23 października (roku nie mogłem przeczytać)

Tom Dotter
zm. trag. 23 pażdziernika (BŁOTO)

Cdn.

 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz